3 września, 1937 roku
Postanowiliśmy zakończyć dzień w nieco bardziej rozrywkowy sposób niż zazwyczaj. Raźnym krokiem przeszliśmy przez drzwi wyjściowe szkoły i ruszyliśmy w kierunku rynku. Mijaliśmy po drodze grupki szczęśliwych, roześmianych dzieci, które główkowały jak spędzić resztę dnia. Przecież piątkowe popołódnie oznacza, że nie trzeba się uczyć na sprawdziany i iść wcześniej spać, by nie zaspać.
Gdy dotarliśmy do sklepu z owocami „Wilchelm", którego nazwa jest własnością analfabety, weszliśmy cicho do środka.
– I co robimy? – spytałem. – Na co go dzisiaj wrobimy?
– Może zwędzimy mu wszyts
wtorek, 15 września 2015
piątek, 4 września 2015
Wojna o słowa [ Prolog ]
Czasem opowiada mi o swoim życiu, choć zbyt często tego unika. Skłamałabym mówiąc, że jest skryty. Uwielbia udzielać mi korepetycji z historii i jest wygadany. Pamiętam, gdy za małego brzdąca układał mi w głowie obrazy bitew i kolejność ważnych dla świata wydarzeń. Czyli te, które go zmieniły.
Osobiście nigdy nie lubowałam się w historii. Królowie, źli władcy i te daty! One były najgorsze. Lecz nigdy nie ustępował, a ja nigdy nie protestowałam. Dlaczego?
Jego opowieści sprawiały, że długo nie wychodziłam z pokoju, by tylko móc ich posłuchać. Sprawiał, że uczyłam się doceniać to, co wywalczyliśmy krwią i determinacją. Patriotyzmem i wiarą w lepsze jutro. Mimo bólu. Próbował pokazać, iż
Page 1 of 11
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)